Po Slubie, jeszcze zanim zasiedlismy do stolu pod namiotem, przez jakies 2 godziny spacerowalismy po farmie, delektujac sie licznymi przystawkami, ktore nosili kelnerzy i rozdawali gosciom, popijajalismy przy okazji hiszpanskie wino oraz szampana.
A to jedno z glownych dan- wszystko bardzo smaczne i elegancko podane!
Na pieknej farmie, oczywiscie pod bialym, atlasowym namiotem...
Spacer po farmie...
Nie bylo "calowania" pod Kosciolem...
A to malutka miejscowosc pod Madrytem, oraz nasza restauracja w ktorej zawsze pilismy Cole a przy okazji dostawalismy zawsze jakas przekaske...W dzien nie ma tam zywego ducha, natomiast wieczorem miejsce to tetni zyciem..
3 komentarze:
Obudziłaś moje wspomnienia z Hiszpanii sprzed wielu lat, Paulinko. To wspaniały wielokulturowy kraj, o niesamowitych tradycjach, a przy tym bardzo gościnny i otwarty na ludzi. Hiszpańskie wesela muszą być bardzo ekscytujące i jestem pewna, że świetnie się tam bawiliście.
A ja w Hiszpanii niestety nigdy nie byłam, ale byłam bardzo blisko granicy :-)Południe Francji - moja miłość, kiedyś tam wrócę na 100% , choć tylko w celach turystycznych .
Fajnie tak brać udział w tradycjach innej kultury :-)
O tak, Kamilko! Jedno z lepszych wesel na jakim bylam. Szkoda, ze istniala bariera jezykowa...
Promyczku, koniecznie musisz odwiedzic Hiszpnie!!
Prześlij komentarz