poniedziałek, 1 lipca 2013

Obere Burg Schellenberg

Ten tydzień był dla mnie szczególnie nerwowy! Z jednej strony radość, a z drugiej stres i ciągłe przygotowywanie się... to spowodowało, że przez ten tydzień byłam bardziej zakręcona!
Nie potrafiłam skoncentrować się na prostych sprawach życia codziennego. Jak na złość mieliśmy wizytę rodzinną, na którą miałam przygotować przystawkę, danie główne i deser....

Starałam się, zawsze się staram uwielbiam być przecież perfekcjonistką! Wydaje mi się, że lubię gotować i wychodzi mi to całkiem nieźle... hmm na godzinę przed przyjściem gości krzyczę do D.
"Musimy jechać do Austrii kupić musztardę, pośpiesz się!" I tym sposobem "pobiłam" samą siebie....
Jechaliśmy szybko. Zdążyliśmy! I tak wykonałam dwa sosy... tyle że jeden był niezjadliwy i szybko wylądował w koszu na śmieci! Drugi był wyśmienity i wykonany w stresie....

Dziś jestem po ważnym spotkaniu ufffff...... a to dopiero początek!


Zapraszam Was do Liechtensteinu.....





Zaraz obok znajduje się klimatyczna restauracja...




A tutaj ja, schodzę....


6 komentarzy:

Aleksandra pisze...

Skad te nerwy i stres? Mam nadzieje, ze wszystko dobrze. Ola

Promyczek pisze...

No właśnie skąd ten stres? Przecież wszystko poszło dobrze a z Ciebie super kucharka jest :) ech pięknie tam u Was:)

Paulina pisze...

dziewczyny, Stres związany z pracą i sporo nauki :( ehhh

daijoji pisze...

Cześć Paulinko, Promyczku, Olu, ale dawno Was nie widziałam, bardzo miło mi Was znów spotkać, Dziewczyny. Założyłam wczoraj nowego bloga, ale coś mi strzeliło do głowy i wymyśliłam sobie nową nazwę, i teraz się wstydzę Wam pokazać :-) Ale niedługo może się przełamię :-) Póki co pozdrawiam Was i ściskam mocno, Magda

Paulina pisze...

Madziu, bardzo się cieszę że tutaj jesteś!! Mam nadzieję, że zostaniesz już na dłużej :) jak tylko zdradzisz nam adres swojego bloga z chęcią cię będę odwiedzać!! :) Pozdrawiam cię serdecznie i wkrótce się do ciebie odezwę na gmailu (wybacz moją przerwę ale pochłonięta jestem docieraniem się do nowego miejsca)

daijoji pisze...

Jasne, Paulinko, doskonale Cię rozumiem, niczym się nie przejmuj, skup się teraz na tym, co dla Ciebie najważniejsze. Już udało mi się zmienić nazwę na blogu na mnie, ale zdjęcia jeszcze nie, ale pracuję nad tym :-) Adres to http://4f4change.blogspot.com/, zapraszam Cię serdecznie, już wpisuję Twój blog na pierwsze miejsce mojej listy blogów :-) Ściskam mocno, powodzenia, pa :-)